Kronika

11 listopada 2015 r. Jakubowym szlakiem pod biało-czerwoną flagą

11 listopada odbyła się piesza pielgrzymka Droga św. Jakuba po miejscach pamięci z modlitwą różańcową. Zdjęcia można obejrzeć i pobrać  klikając TUTAJ, a przeczytać jak było poniżej:

Relacja Magdaleny Goik z przejścia szlakiem św. Jakuba na trasie Piekary Śląskie - Radzionków - Piekary Śląskie  11 listopada 2015.

Spotykamy się o ósmej rano przed drzwiami Bazyliki Najświętszej Marii Panny i Świętego Bartłomieja, zwaną zwykle Bazyliką Matki Boskiej Piekarskiej. Po mszy ksiądz Grzegorz rozda nam na Rajskim Placu niebiesko-żółte różańce, które nawiązują kolorami zarówno do szlaku św. Jakuba jak i barw Śląska. Będziemy się na nich dziś modlić. Pada deszcz, gdy odmawiamy pierwszą dziesiątkę, ale to wcale nam nie przeszkadza i wyruszamy w dwóch grupach, bo mimo marnej pogody przyszło dziś aż pięćdziesiąt osób. Starzy znajomi z innych przejść witają się serdecznie i od razu robi się cieplej. Przynajmniej w naszych sercach. Ktoś rozwija polską flagę, nasuwa na drzewiec, ktoś inny okrywa biało-czerwoną ramiona. Idziemy ulicą Wyzwolenia w stronę Kopca. Szliście kiedyś tamtędy? To aleja, która pnie się w górę, a po obu jej stronach rosną drzewa, na słupie żółta strzałka i muszla. Wędruję gdzieś po środku stawki i widzę przed sobą powiewającą flagę. Już czuję wzruszenie, a przecież nie wiem jeszcze, że z każdym kilometrem będzie to coraz bardziej przejmujący marsz.
   

Na Kopcu kolejna dziesiątka różańca, w intencji Ojczyzny i za tych, którzy za nią zginęli. Gdy zejdziemy z Kopca, pójdziemy kawałek przez jesienny las, na Księżą Górę, gdzie dzień wcześniej odsłonięto pomnik Powstańców Śląskich, przeniesiony tutaj dar Miasta Bytomia dla mieszkańców Radzionkowa z 1980 roku. Stąd schodzimy prosto do Kościoła św. Wojciecha w Radzionkowie, gdzie czeka już na nas ksiądz, aby opowiedzieć kilka słów o parafii i wspólnie się pomodlić. Odmawiamy litanię do św. Wojciecha, patrona Polski. Tutaj w przedsionku znajduje się figura św. Barbary oraz lista śląskich górników deportowanych na Syberię. Stoimy w zadumie, pewnie wielu z nas odmawia w myślach wieczny odpoczynek. W moje serce wkrada się ten rodzaj żalu, który odczuwamy, gdy wiadomo już, że nic nie da się zrobić, a nad ogromnym nieszczęściem można tylko płakać …
Gdy zdążamy w stronę Muzeum Deportacji myślę o tych, których niespodziewanie wyrwano z ich domów i wywieziono na głód nie do zniesienia, przeraźliwe zimno, śmierć … 
   

Na wystawie myślę o tych, którzy zostali tu, bez wieści, z wielką wyrwaną dziurą w sercu. Na co mieli czekać? Na powrót? Informację o śmierci? Nie odzywamy się do siebie, tutaj głos mają rodziny deportowanych. A przecież wśród nas są tacy, których bliscy zostali wywiezieni. Tu wiele się dzieje w naszych sercach, to bardzo osobiste, ale silne emocje.
   

Słuchamy opowieści ludzi, którzy nie poznali swoich bliskich, bo wracali tak wyniszczeni i chudzi. Historii o tym, że chociaż bardzo chcieli zapomnieć, to mogli tylko pamiętać, że wszyscy oni musieli żyć z tym wspomnieniem i z nim umierać. To oczywiste, że dziś my musimy pamiętać. Z powodu tej powinności odmawiamy tu dziesiątkę różańca i stawiamy znicz. Przed posiłkiem, wciąż w tym samym nastroju pomodlimy się jeszcze pod pomnikiem Stefana Szymały.

W trakcie obiadu jednak rozgadamy się i przemieszczając między stolikami będziemy się dopytywać co tam u kogo słychać i jakie jeszcze drogi na nas czekają. Będziemy też umawiać się na następne spotkania, chociażby te najbliższe 29 listopada na pierwsze urodziny Górnośląskiego Klubu Camino.

Została nam jeszcze jedna dziesiątka różańca, którą odmówimy pod pomnikiem Powstańców Śląskich  w Radzionkowie we własnych, niesionych dzisiaj intencjach. Wracamy znów przez las, koło ogrodu botanicznego, z powrotem do Matki Bożej Piekarskiej, gdzie w Muzeum Sanktuaryjnym przewodnik opowie nam o zgromadzonych tu eksponatach. Obok w kawiarence w ogrodzie Aniołów czeka już na pielgrzymów gorąca kawa, herbata i ciasteczka. Rozsiadamy się przy stołach, rozmawiamy, obiecujemy spotkać się znów na Drodze.
   

To była krótka, ale niezwykła pielgrzymka. Z pewnością nie przesadzę, jeśli powiem, że wszyscy jesteśmy zmęczeni. I nie jest to fizyczne zmęczenie drogą, ale emocjami i przeżyciami, które dziś nam towarzyszyły. A kiedy już z domu wyślę do Piotra smsa z podziękowaniem za ten dzień, on odpowie mi - mnie też poruszyła ta atmosfera. Te słowa to najlepsze podsumowanie pielgrzymki szlakiem św. Jakuba w intencji Ojczyzny w listopadowe Święto Niepodległości.

powrót 11 listopada 2015 r. Jakubowym szlakiem pod biało-czerwoną flagą